Facebook

 

Migawki

Kontakt

 

            Bolesław – takie imię otrzymał na chrzcie św. - urodził się 18 lipca 1911 roku w Łowęcicach k. Jarocina w Wielkopolsce, był ósmym z dwanaściorga dzieci Andrzeja i Zofii utrzymujących się ze średniego gospodarstwa. Niewiele pomagał rodzicom, gdyż od dziecka przejawiał zainteresowania religijne: dzieciom „głosił kazania, prowadził nabożeństwa”, lepił z gliny krzyżyki. Był gorliwym ministrantem. Nie chciał uczyć się szkole pruskiej, więc rodzice posłali go do polskiej szkoły w Bruczkowie, prowadzonej przez księży Werbistów. Naukę w Niższym Seminarium werbistowskim uniemożliwiły mu min. bóle głowy. Poprosił o przyjęcie do zgromadzenia, chciał być bratem zakonnym. Formację rozpoczął 16 listopada 1929 roku w Domu Misyjnym w Górnej Grupie. Jego mistrzem był o. Jan Giczel. Brat Grzegorz pisał min.: „Świętym być, tego jedynie pragnę, o Jezu. (…) Nie chcę być zwykłym świętym, lecz największym po Matce Bożej”. Był gorliwy w modlitwie, pracy, nauce – był cenionym introligatorem i nauczycielem tego zawodu. Pracował także w kuchni, zakrystii i na furcie. Był radosny, miły, uprzejmy, gorliwy, sumienny. Jakkolwiek zarzucano mu, że nie zachowuje milczenia i chętnie słucha pochlebstw. Ważnymi wydarzeniami dla niego były pierwsze śluby złożone 8 września 1932 roku – wtedy otrzymał imię Grzegorz - i wieczyste – złożone 8 września 1938 roku. Po wybuchu wojny, 5 lutego 1940 roku musiał opuścić klasztor w Górnej Grupie. Początkowo zatrzymał się u brata w Poznaniu, a potem w Łowęcicach, oficjalnie jako pracownik rolny u brata. Jednak zasadniczo pomagał proboszczowi, którym był o. Jan Giczel. Brat Grzegorz chrzcił dzieci, odwiedzał chorych, katechizował dzieci i przygotowywał je do I Komunii św.

            Działalność „duszpasterska” została przerwana, nakazem pracy w drukarni w Jarocinie. Tam krótko kolportował podziemną gazetę „Dla Ciebie Polsko”. Po roku Niemcy wpadli na trop, rozpoczęły się aresztowania. Wiedząc, że jest poszukiwany pojechał do współbrata o. Pawła Kiczki i pytał:

„- Ojcze, czy mogę aresztowanych skłonić, by swymi zeznaniami mnie obciążyli? Są wśród nich ojcowie rodzin. Czy mogę za nich wziąć winę na siebie?

- Jeśli Brat czuje się na siłach, ale na to potrzeba odwagi. To byłaby ofiara z życia.” – tak wspominał o. Paweł Kiczka.

            Wyspowiadał go i udzielił Komunii św.

            Aresztowano go nazajutrz. Zrealizował postanowienie. Przedstawił nazwiska dwóch osób, gdyż był pewny, że sami się przyznali. Wielu z aresztowanych zostało uwolnionych. On był okrutnie torturowany, a gdy Niemcy znaleźli ukryty w czapce medalik – pamiątkę ślubów wieczystych – pastwili się nad nim jeszcze bardziej. Więziony był Jarocinie, Środzie Wlkp., Poznaniu, Zwickau i Dreźnie. 5 maja 1943 roku został ścięty w Dreźnie. Na 5 godzin przed śmiercią napisał list do rodziny: „Ostatni raz w tym marnym życiu i na tym łez padole piszę Wam, moi Kochani ten list. Gdy go otrzymacie, już mnie na tym świecie nie będzie, gdyż dzisiaj, w środę, tj. 5 maja 1943 roku o godz. 6.15 wieczorem, zostanę ścięty. Zmówcie, proszę wieczny odpoczynek. Za pięć godzin będę już zimny, ale to nic, nie płaczcie, ale raczej módlcie się za moją duszę i dusze naszych kochanych. Pozdrowię od Was Ojca i wszystkich moich krewnych. Matce nie wiem, czy macie donieść, żem stracony, czy też, że zmarłem. Zróbcie, jak uważacie za dobre. Dobre sumienie mam, więc do Was piszę. Pozdrawiam Was wszystkich i czekam na Was u Bozi. Pozdrawiam wszystkich braci w Bruczkowie i wszystkich moich znajomych. Niech Wam Bóg błogosławi. Bądźcie dobrymi katolikami. Proszę, przebaczcie mi wszystko. Żal mi starej ukochanej Matki. Zostańcie z Bogiem, do widzenia w niebie, co daj Boże. Moje habity proszę oddać po wojnie do Bruczkowa.

 

 

 

POLECAMY

  SP Pallotti w Lublinie     Przemiana.pl