Facebook

 

Migawki

Kontakt

 

            Urodził się w Słupsku 11 marca 1915 roku w rodzinie Mateusza i Marii, miał jeszcze siostrę Łucję. Ochrzczono go w kościele św. Ottona. Od 1919 roku rodzina mieszkała w Bydgoszczy. Tam skończył renomowane gimnazjum humanistyczne, ale maturę zdał dopiero w terminie poprawkowym. W 1936 roku wstąpił do seminarium we Włocławku. Rektorem był ks. Henryk Kaczorowski, a jednym z wykładowców Ks. Stefan Wyszyński. Zapamiętano jego pobożność eucharystyczną i maryjną, już w gimnazjum był prezesem Sodalicji Mariańskiej. Był dobrym, pogodnym młodym człowiekiem, lubił grać w piłkę, łowić ryby, znany był też z gotowości do pomocy i dobrego humoru. Bardzo cenił sobie to, że może nosić sutannę. Wakacje spędzał w rodzinnym domu. Naukę w seminarium przerwał wybuch II wojny światowej. 7 listopada 1939 roku razem z wykładowcami i alumnami był aresztowany i osadzony w więzieniu miejskim we Włocławku, w bardzo trudnych warunkach. Matka podjęła starania o uwolnienie go, było to możliwe, pod warunkiem rezygnacji z dalszej formacji. Odpowiedział zdecydowanie: „Raczej śmierć wybiorę, niż sprzeniewierzę się powołaniu, którym Bóg mnie zaszczycił. Po dwóch miesiącach przewieziono ich do obozu przejściowego w Lądzie. Tam w konspiracji kontynuowano naukę, uzyskał promocję na V rok studiów. Na propozycję uwolnienia za cenę rezygnacji z przygotowania do kapłaństwa jeszcze raz spokojnie, stanowczo odpowiedział: nie. 26 sierpnia 1940 roku razem z innymi kapłanami i alumnami przewożony był do: Szczeglina, Inowrocławia, Berlina, Sachsenhausen i Dachau, dotarli tam 14 grudnia 1940 roku. Otrzymał numer 22828 i zaklasyfikowano go jako więźnia politycznego. W obozie Bronisław pomagał starszym i chorym więźniom, dzielił się chlebem, często się modlił. Nieustanny, dokuczliwy głód, brak ciepłej odzieży, nadmierna, ponad ludzkie siły praca, poniżanie, torturowanie szybko wyczerpały jego siły i zdrowie. Zmarł 27 września 1941 roku z powodu wyczerpania i nabytej gruźlicy. Zmarł niezauważenie i cicho, skromnie, tak jak skromnie żył. Jego ciało zostało spalone w piecu krematoryjnym. Skrupulatni Niemcy odesłali rodzinie min. jego sutannę, z której matka kazała uszyć sobie suknię do trumny.

            Jest patronem diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej i Słupska.

 

 

POLECAMY

  SP Pallotti w Lublinie     Przemiana.pl