Facebook

 

Migawki

Kontakt

 

            Urodził się pół roku przed narodzeniem Pana Jezusa. Jego rodzicami byli Zachariasz – kapłan w świątyni jerozolimskiej (w Starym Testamencie kapłani mieli swoje rodziny) i Elżbieta. Narodzenie Jana anioł zapowiedział jego ojcu Zachariaszowi, gdy ten pełnił służbę kapłańską w świątyni w Jerozolimie. Zachariasz był tak zdziwiony, a nawet przestraszony widzeniem anioła i zapowiedzią narodzenia syna Jana, że bardzo się wystraszył, nie mógł w to uwierzyć i poprosił anioła Gabriela o znak. Otrzymał znak: anioł powiedział, że znakiem będzie to, że będzie niemy. I tak się też stało. Zachariasz ze świątyni wyszedł niemy (Łk 1, 5-25).     

            Anioł Gabriel zwiastował Maryi to, że będzie Matką Zbawiciela i powiedział jej, że jej krewna Elżbieta, poczęła 6 miesięcy temu (Łk 1, 26-38). Maryja pospiesznie poszła by odwiedzić swoją brzemienną krewną Elżbietę. Pokonała ok. 120 km., prawdopodobnie przyłączyła się do jakiejś karawany kupieckiej by dojść do miejscowości Ain Karim, położonej w górach, w której mieszkali Zachariasz i Elżbieta. Elżbieta bardzo ucieszyła się z odwiedzin Maryi i wyznała, że z radości poruszyło się dzieciątko w jej łonie. Maryja usługiwała Elżbiecie ok. 3 miesięcy. Gdy Elżbieta urodziła syna, po 8 dniach zeszli się sąsiedzi i krewni i chcieli dziecku nadać imię jego ojca Zachariasza, (taki był zwyczaj, najstarszy syn otrzymywał imię ojca) wtedy Elżbieta stanowczo zdecydowała: „Jan będzie mu na imię” (Jan – Bóg jest miłosierny). Wszyscy się zdumieli. Pytali na migi Zachariasza, on na tabliczce napisał: „Jan będzie mu na imię”. Natychmiast rozwiązał się język Zachariaszowi, zaczął mówić. Wysławiał Boga, który spełnił obietnicę, Zachariasz zaczął śpiewać z radości o swoim synu: „A ty, dziecię zwać się będziesz prorokiem Najwyższego, gdyż pójdziesz przed Panem przygotować Mu drogi, Jego ludowi dasz poznać zbawienie przez odpuszczenie grzechów (…). By oświecić tych, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki skierować na drogę pokoju.” (por. Łk 1, 68-79). Jan, gdy dorósł przebywał na pustyni (Łk 1, 80). Okrywał się ubraniem z sierści wielbłądziej, na biodrach miał pas skórzany, żywił się szarańczą i miodem leśnym. W pewnym momencie swojego życia Jan na pustyni Judzkiej nauczał ludzi, którzy tłumnie do niego przychodzili, wzywał ich do nawrócenia, do tego by nie grzeszyli, do pokuty, ogłaszał nadejście Zbawiciela, nastanie królestwa niebieskiego (Mt 3, 1-12; Mk 1, 2-8).

            Wśród tłumu, który przychodził, przyszedł też Pan Jezus i prosił o chrzest. Jan się wzbraniał, gdyż wiedział, że Jezus jest Zbawicielem, ustąpił na wyraźną prośbę Pana Jezusa. Ochrzcił Pana Jezusa. Po chrzcie Pan Jezus natychmiast wyszedł z wody, ukazał się nad nim Duch Boży i słyszany był głos: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie.” (por. Mt 3, 13-17; Mk 1, 9-11). Jan uważany był za proroka, mędrca, miał swoich uczniów, niektórzy z nich zostali uczniami Pana Jezusa.

 

            Jan mówił sam o sobie: „Jam głos wołającego na pustyni” (J 1, 23).

            O Panu Jezusie powiedział: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi». (…) «Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. (…) Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym». (J 1, 29- 34).

            Pan Jezus o Janie Chrzcicielu powiedział min: „Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela” (Mt 11,11).

            Działalność Jana Chrzciciela została niespodziewanie przerwana. Tetrarcha (zarządca) Herod Antypas rozstał się ze swoją żoną, a za żonę wziął sobie Herodiadę, żonę swojego brata. Żył z bratową. Prawo żydowskie zabraniało takiego związku. Jan Chrzciciel upominał go z tego powodu, Herod chętnie go słuchał, ale niczego w życiu nie zmienił. „Jan bowiem wypominał Herodowi: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał.” (Mk 6, 18-20). Herod w dniu swoich urodzin wydał ucztę dla swoich dworzan, dostojników, wojskowych. W czasie uczty zaczęła tańczyć Salome - córka Herodiady, czyli jego bratanica i równocześnie przybrana córka. Tańczyła tak, że Herod przysiągł dać jej czego tylko zapragnie, nawet połowę swojego królestwa. Nie wiedziała czego może chcieć, to była kilkunastoletnia dziewczynka. Poszła do matki by się poradzić. Herodiada wykorzystała okazję, kazała jej poprosić o głowę Jana Czciciela. „A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie. (Mk 6, 26-29; Mt 14, 1-11). Jan Chrzciciel był więziony i zginął w twierdzy Macheront, była to jedna z twierdz w żydowskim systemie obronnym.

            O św. Janie Chrzcicielu pisało wielu świętych, wielu artystów malowało obrazy, by przedstawić Jego życie i oddać mu cześć, wiele razy mówił o nim św. papież Jan Paweł II, przytoczę mały fr.: „Świetlanym przykładem takiej radykalnej wierności Chrystusowi jest męczeństwo św. Jana Chrzciciela. Zwiastun Chrystusa konsekwentnie szedł wybraną drogą, składając pełne świadectwo o Baranku Bożym, któremu przygotował drogę. Zapłacił śmiercią za to umiłowanie prawdy i odrzucenie wszelkich kompromisów. Za jego przykładem wielu innych uczniów Chrystusa wyznało swoją wiarę, składając ofiarę z własnego życia.”

            Papież Benedykt XVI tak mówił o Janie Chrzcicielu: „Przelanie własnej krwi na świadectwo wierności przykazaniom Bożym, jest ostatnim aktem Chrzciciela, który nie ugiął się i niczego nie wyparł, wypełniając do końca swoją misję. Św. Beda, mnich z IX w., tak mówi w swoich Homiliach: «Św. Jan za [Chrystusa] oddał swoje życie, choć nie kazano mu wyprzeć się Jezusa Chrystusa, kazano mu tylko przemilczeć prawdę» (por. Hom. 23: CCL 122, 354). Nie przemilczał prawdy i umarł za Chrystusa, który jest Prawdą. Właśnie z miłości do prawdy nie poszedł na kompromis i nie lękał się upominać w ostrych słowach tych, którzy zagubili Bożą drogę.

Patrzymy na tę postać, tę gorącą pasję, która opiera się możnym. Pytamy: skąd bierze się to życie, ta wielka siła wewnętrzna, tak prawa, tak konsekwentna, tak całkowicie oddana Bogu i przygotowaniu drogi Jezusowi? Odpowiedź jest prosta: z więzi z Bogiem, z modlitwy, która jest nicią przewodnią całej jego egzystencji. Jan jest darem Bożym, o który długo prosili jego rodzice, Zachariasz i Elżbieta (por. Łk 1, 13); wielkim darem, na który po ludzku nie mogli mieć nadziei, ponieważ oboje byli w podeszłym wieku, a Elżbieta była bezpłodna (por. Łk 1, 7); «dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego» (Łk 1, 36). Zapowiedź tych narodzin nastąpiła właśnie w miejscu modlitwy, w świątyni jerozolimskiej, i to wręcz w momencie, gdy Zachariasza spotkał wielki przywilej, by wejść do przybytku w świątyni i złożyć Panu ofiarę kadzenia (por. Łk 1, 8-20). Również narodzinom Chrzciciela towarzyszy modlitwa: pieśń radości, uwielbienia i dziękczynienia, którą Zachariasz wznosi do Pana i którą odmawiamy codziennie rano w Jutrzni, «Benedictus», uwydatnia działanie Boga w historii i profetycznie wskazuje misję jego syna Jana: poprzedza on Syna Bożego — który stał się ciałem — by Mu przygotować drogi (por. Łk 1, 67-79). Całe życie Poprzednika Jezusa ożywia więź z Bogiem, w szczególności okres spędzony na pustkowiu (por. Łk 1, 80); pustkowie jest miejscem kuszenia, ale też miejscem, gdzie człowiek odczuwa swoje ubóstwo, bo jest pozbawiony oparcia i bezpieczeństwa materialnego, i rozumie, że jedynym trwałym punktem odniesienia jest sam Bóg. Jednakże Jan Chrzciciel nie jest tylko człowiekiem modlitwy, utrzymującym stały kontakt z Bogiem, ale również przewodnikiem w tej relacji. Ewangelista Łukasz, przytaczając modlitwę, której Jezus uczy swoich uczniów, Ojcze nasz, odnotowuje, że uczniowie wyrażają swoją prośbę następującymi słowami: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów» (Łk 11, 1).

            Obchody męczeństwa św. Jana Chrzciciela przypominają również nam, współczesnym chrześcijanom, że nie jest możliwy kompromis z miłością do Chrystusa, do Jego słowa, do Prawdy. Prawda jest Prawdą, nie ma kompromisu. Życie chrześcijańskie wymaga, że tak powiem, «męczeństwa» codziennej wierności Ewangelii, a więc odwagi, potrzebnej, by pozwolić Chrystusowi, by wzrastał w nas i nadawał kierunek naszym myślom i uczynkom. Może to nastąpić w naszym życiu tylko wtedy, kiedy więź z Bogiem jest mocna. Modlitwa nie jest czasem straconym, nie jest odbieraniem czasu działaniu, nawet apostolskiemu, a wręcz przeciwnie: tylko wtedy, gdy potrafimy pielęgnować życie modlitwy wiernej, stałej i ufnej, Bóg da nam zdolności i siłę, by żyć w sposób szczęśliwy i pogodny, pokonywać trudności i z odwagą dawać Mu świadectwo. Niech św. Jan Chrzciciel wstawia się za nami, abyśmy potrafili zawsze dawać pierwszeństwo Bogu w naszym życiu.”[1]

            Jan Chrzciciel był poprzednikiem Pana Jezusa, ostatnim prorokiem Starego Testamentu, był wyznawcą Pana Jezusa, mimo, że niektórzy myśleli, że to on jest Mesjaszem, wskazywał na Pana Jezusa, sam usuwał się na drugi plan. Był nie tylko wyznawcą, ale męczennikiem – oddał życie za wartości, które głosił. Powiedział prawdę w oczy i za prawdę poniósł śmierć. Oddał życie broniąc godności małżeństwa.

            Św. Jan Chrzciciel, jest bardzo znanym świętym, czczonym w całym Kościele, jest patronem min. abstynentów i skazanych na śmierć.

Modlitwa

Boże, Ty powołałeś świętego Jana Chrzciciela aby przygotował Twój lud na przyjście Chrystusa Pana, udziel Twojemu Kościołowi daru radości w Duchu Świętym i skieruj dusze wszystkich wiernych na drogę zbawienia i pokoju. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.[2]

 

[1] https://cieplice-pijarzy.pl/benedykt-xvi-o-meczenstwie-sw-jana-chrzciciela/

[2] Liturgia Godzin t. III, Poznań 1987, s. 1255.

POLECAMY

  SP Pallotti w Lublinie     Przemiana.pl