Facebook

 

Migawki

Kontakt

27 maja wspominamy bł. Alojzego Grozde, męczennika.

Alojzy urodził się 27 maja 1923 roku w Gorenje Vodale w parafii Tržišče, w Słowenii. W tej też parafii był ochrzczony. Był dzieckiem nieślubnym, ojciec nigdy go nie zaakceptował. Matka ciężko pracowała na roli u bogatych gospodarzy. Gdy miał 4 latka, matka wyszła za mąż za innego mężczyznę, byli rodzicami dziewięciorga dzieci. Ojczym traktował go źle, nie mógł więc mieszkać ze swoją matką w domu ojczyma. Wychowywali go dziadkowie i ciotka. W rodzinnej miejscowości skończył szkołę podstawową jako bardzo zdolny, wyróżniający się uczeń. Ciotka wyjechała na studia do Lubliany, na swoje utrzymanie pracowała jako służąca. Zabrała go ze sobą by mógł kontynuować naukę w katolickim liceum klasycznym znanym z bardzo wysokiego poziomu nauczania. Dał się poznać nie tylko jako bardzo zdolny uczeń, znany też był z uczynności, gotowości pomocy kolegom i wielkiej pobożności. Poważnie i odpowiedzialnie traktował formację w Sodalicji Marjańskiej i Akcji Katolickiej. Chciał wszystkich, a szczególnie rówieśników przyprowadzić do Pana Jezusa. W dzienniku napisał: „Członek Akcji Katolickiej musi być zawsze gotowy do poświęceń, nawet męczeństwa i śmierci.” Siły do apostolstwa czerpał z Eucharystii – prawie codziennie przyjmował komunię św. i miłości do Matki Bożej. Nie podjął decyzji o swoim dalszym życiu, nie zdążył zdecydować czy ma być kapłanem czy świeckim. Ujawniał się jego talent literacki, pisał wiersze. Wielkim przeżyciem dla niego był udział w Krajowym Kongresie Eucharystycznym w 1935 roku w Lublianie.

 

W czasie II wojny światowej sytuacja polityczno – społeczna w jego Ojczyźnie komplikowała się. Napisał, że „jest gotów poświęcić się za zwycięstwo Chrystusa w Ojczyźnie i modlił się nie o szybką śmierć, ale o łaskę wytrwałości do końca.” Z powodu działań wojennych nie pojechał na wakacje do rodzinnego domu, ale bardzo chciał odwiedzić matkę i rodzinę w czasie świąt Bożego Narodzenia, pozwolenie na wyjazd władze wydały mu dopiero na Nowy Rok. Najpierw dotarł do klasztoru OO. Cystersów w Stičnej. Tam w pierwszy piątek - 1 stycznia 1943 roku rano uczestniczył we Mszy św. i przyjął Komunię św. Z odległej niespełna 5 km Ivančnej Goricy pojechał pociągiem do Trebnje - pokonał 20 km. Tam partyzanci wysadzili tory kolejowe, więc dalej szedł pieszo, napotkany gospodarz zabrał go na sanie ciągnione przez konie. W taki sposób pokonał następnych 8 km. Tuż przed wsią Mirna  zatrzymali go partyzanci komunistyczni. Przeszukano go i znaleziono: mszalik, książkę „O naśladowaniu Chrystusa”, książkę o objawieniach fatimskich, kilka obrazków Matki Bożej – w oczach komunistów to było wielkie przestępstwo, przeciwko władzy państwowej. Na tej podstawie oskarżono go o szpiegostwo. Dokonano samosądu – zastrzelono go tego samego dnia. 23 lutego 1943 roku, dzieci, które zbierały pierwsze wiosenne kwiatki znalazły jego ciało w lesie w pobliżu zamku w Mirnie. Mimo upływu czasu ciało nie uległo rozkładowi. Na ciele pozostały ślady okrutnych, nieludzkich tortur jakim był poddany przed śmiercią.

 

Jan Paweł II w czasie pielgrzymki do Słowenii w 1996 roku powiedział: „Sługa Boży Alojzy Grozde jest jednym z wielu niewinnych ofiar komunizmu, który otrzymał palmę męczeństwa jako niezmywalny znak pamięci, a jednocześnie napomnienia. Był uczniem Chrystusa.” Beatyfikowany był 13 czerwca 2010 roku. Tego dnia papież Benedykt powiedział: „Dziś rano kard. Bertone, przewodniczył celebracji kończącej Krajowy Kongres Eucharystyczny w Słowenii, podczas której ogłosił błogosławionym młodego męczennika Alojzego Grozde. Odznaczał się on szczególnym kultem Eucharystii, która ożywiała jego niezachwianą wiarę, zdolność poświęcania się dla zbawienia dusz, jego apostolat w Akcji Katolickiej, przez który pragnął prowadzić innych młodych ludzi do Chrystusa.”

 

 

POLECAMY

  SP Pallotti w Lublinie     Przemiana.pl