Facebook

 

Migawki

Kontakt

 15 kwietnia wspominamy św. Damiana z Molokai, prezbitera, zakonnika.

 

Józef de Veuster urodził się 3 stycznia 1840 roku w Tremelo w Belgii, we flamandzkiej, katolickiej, pobożnej, rodzinie chłopskiej. Rodzina utrzymywała się z handlu pijawkami i rolnictwa. Dwie z jego sióstr wstąpiły do zgromadzenia sióstr urszulanek, a starszy brat do zgromadzenia Sercanów Białych. Rodzice zapewnili mu możliwość nauki. Miał 18 lat, gdy z ojcem odwiedził swojego brata w klasztorze Sercanów Białych w Louvain. Po rozmowie z bratem, oznajmił ojcu, że zostaje w klasztorze. Jako że przerwał naukę sugerowano, że zostanie bratem zakonnym – zgodził się, choć nie zgasło w nim dziecięce pragnienie bycia misjonarzem w dalekich krajach. Przełożeni pozwolili mu kontynuować naukę, gdy zauważyli jego niezwykłe zdolności. Znowu przerwał naukę, gdy przełożony prosił o wyjazd na misje. Po ponad 4 miesięcznej podróży 19 marca 1864 roku z kilkoma zakonnikami dotarł na Hawaje. Szybko uzupełnił formację i 21 maja 1864 roku miejscowy biskup udzielił mu święceń kapłańskich. Przez pierwszych 9 lat pracował jako misjonarz na Hawajach – przede wszystkim głosił Dobrą Nowinę o zbawieniu ludziom, którzy jeszcze nie znali Boga.

 

W 1873 roku biskup prosił kapłanów by podjęli misję wśród trędowatych na wyspie Molokai. O. Damian zgłosił się bez wahania, wyjechał z nim jeszcze jeden kapłan. Władze świeckie zdecydowały, by chorych na trąd – była to wtedy choroba nieuleczalna – izolować na wyspie Molokai. Dowożono tam żywność i inne produkty, lecz byli sami pozbawieni jakiejkolwiek pomocy. O. Damian zaczął od wybudowania kościoła dla 600 chorych parafian i organizacji opieki duszpasterskiej. Dzięki jego staraniom doprowadzono wodę pitną. Stał się członkiem tej wspólnoty: dzielił z nimi życie, wspólnie siadał do stołu, rozmawiał, pocieszał, leczył, opatrywał rany, zorganizował szkołę, orkiestrę dętą, ujeżdżalnię koni, uczył uprawy ziemi, pomagał w budowaniu drewnianych domów, by nie mieszkali w ruderach. Był duszpasterzem, przyjacielem, nauczycielem, cieślą, budowniczym, stolarzem, kucharzem – wiarygodnym świadkiem miłości Boga. Trędowatym zesłańcom przywrócił nadzieję. Stał się jednym z nich – zaraził się trądem i jak oni osamotniony: przełożony nakazał mu pozostanie na wyspie, a współbrat musiał go opuścić. Służył trędowatym ostatkiem sił. Siły do heroicznej posługi czerpał z modlitwy: codziennie znajdował czas na adorację Najświętszego Sakramentu. Gdy umierał 15 kwietnia 1889 roku mając 49 lat, wśród trędowatych pracowały już Siostry Franciszkanki, wiedział, że jego dzieło będzie kontynuowane. (Jednym z kontynuatorów był bł. O. Jan Bejzym.)

 

4 czerwca 1995 roku, beatyfikował go Jan Paweł II, a kanonizował 11 października 2009 roku Benedykt XVI. Tak o nim powiedział w homilii: „Józef, który w Zgromadzeniu przyjął imię Damian, w wieku 23 lat, opuścił rodzinną Flandrię, by głosić Ewangelię w innej części świata, na Hawajach. Jego działalność misyjna, która dawała mu wiele radości, w miłości osiąga swój szczyt. Nie bez lęku i oporów postanawia udać się na wyspę Molokai, by posługiwać trędowatym, którzy tam żyli, zapomniani przez wszystkich; tym samym wystawia się na ryzyko zarażenia chorobą. Wśród nich czuł się jak w domu. Ten sługa Słowa stał się w ten sposób sługą cierpiącym, był trędowatym wśród trędowatych przez ostatnie cztery lata życia.

 

Aby pójść za Chrystusem, o. Damian nie tylko opuścił swoją ojczyznę, ale także wystawił na szwank swoje zdrowie; dlatego — jak mówi Słowo Jezusa z dzisiejszej Ewangelii — otrzymał życie wieczne (por. Mk 10, 30). Damian w Ewangelii odnalazł sens życia i świadczył o niej najbiedniejszym w tamtych czasach.

 

 

 

POLECAMY

  SP Pallotti w Lublinie     Przemiana.pl