Facebook

 

Migawki

Kontakt

22 marca wspominamy bł. Klemensa Augusta von Galen, biskupa, wyznawcę.

 

Hrabia Klemens – Lew z Münster’u jak go nazywano w Watykanie, urodził się jako 11 z 13 dzieci, 16 marca 1878 roku w hrabiowskiej rodzinie von Galen na zamku Dinklage w Dolnej Saksonii na północy Niemiec. Na jego pobożne wychowanie wpływ miała matka, wielka ascetka. Przekazywała dzieciom wiarę, ale też uczyła porządku, punktualności i pracowitości. Początkowo uczył się w rodzinnym zamku, kontynuował naukę w szkole jezuickiej. Maturę zdał w 1896 roku. We Fryburgu w Szwajcarii, studiował filozofię, historię i literaturę. Odbył trzymiesięczną pielgrzymkę do Włoch. Prywatna audiencja u papieża Leona XIII przyczyniła się do rozpoznania powołania kapłańskiego. Studia odbył w Innsbrucku, a święcenia kapłańskie przyjął 28 maja 1904 roku w Münster.

 

Początkowo posłany był do pracy w katedrze w Münster. Po kilku latach został proboszczem w Berlinie. Bezskutecznie ubiegał się o z możliwość bycia kapelanem wojskowym w czasie I wojny światowej. Po kilku latach wrócił do Münster. 28 października 1933 roku został biskupem w tym mieście. Od początku, w listach pasterskich i kazaniach obnażał neo-pogańską ideologię narodowego socjalizmu, występował w obronie wolności Kościoła i możliwości nauczania religii, otwarcie oskarżył reżim narodowych socjalistów o dyskryminację, wtrącanie do więzienia, a nawet zabijanie chrześcijan za ich przekonania. W kazaniach sprzeciwiał się naruszeniom prawa przez ówczesne władze państwowe, domagał się prawa do życia, nietykalności i wolności obywateli, także ludzi chorych psychicznie, niepełnosprawnych, „nieproduktywnych”; bronił zakonników i zakonnice wyrzucanych z klasztorów. Gdy papież Pius XI w encyklice „Z palącą troską” – potępił hitleryzm, on powielał jej tekst i kolportował przed i w czasie II wojny światowej. Przepisywano i rozprowadzano też teksty jego kazań, dotarły min. do młodego robotnika Karola Wojtyły.

 

Był członkiem Suwerennego Zakonu Maltańskiego. 18 lutego 1946 roku papież Pius XII mianował go kardynałem Kościoła katolickiego, po powrocie mieszkańcy Münster witali go owacyjnie. Zmarł 22 marca 1946 roku z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego.

 

W czasie beatyfikacji 9 października 2005 roku papież Benedykt XVI pytał o źródło jego sił duchowych i udzielał odpowiedzi: „Wnikliwość i odwaga przyszły do ​​niego z wiary, która pokazała mu prawdę, otworzyła mu serce i oczy na nią, ponieważ bał się Boga bardziej niż ludzi (…). Daje nam więc odwagę, tak, mówi nam, abyśmy dzisiaj znowu żyli naszą wiarą, a także pokazuje nam, jak to robić - w rzeczach bardzo prostych, pokornych, a jednocześnie wielkich i głębokich. Pamiętajmy, że często pielgrzymował pieszo do Matki Bożej w Telgte, że wprowadził wieczną adorację do kościoła św. Serwacego, że w sakramencie pokuty często prosił o łaskę przebaczenia i otrzymywał ją. Pokazuje nam więc tę prostą katolickość, w której Pan nas spotyka, w którym otwiera nasze serca i w ten sposób daje nam rozeznanie duchów, odwagę wiary i radość, że zostaliśmy odkupieni. Dziękujemy Panu za to wspaniałe świadectwo i prosimy, aby świecił i prowadził nas. Błogosławiony kardynale hrabio von Galen, módl się za nami w tej godzinie, za Kościół w Niemczech i na całym świecie.”

17 marca wspominamy bł. Jana Nepomucena Zegri Moreno, wyznawcę, prezbitera.

 

Jan Nepomucen urodził się 11 października 1831 roku w Grenadzie w Hiszpanii, w bardzo pobożnej rodzinie chrześcijańskiej. Jego ojciec był lekarzem i profesorem na Fakultecie Medycznym Uniwersytetu w Grenadzie. Otrzymał staranne wykształcenie humanistyczne i prawnicze. Był bardzo zdolnym uczniem i mimo świetnie zapowiadającej się kariery lekarskiej i prawniczej, w wieku 18 lat wstąpił do seminarium duchownego. Święcenia kapłańskie przyjął 2 czerwca 1855 roku. Kilka dni później z powodu epidemii cholery zmarła jego matka.

 

Posłany do kilku parafii, jako proboszcz, chciał być dobrym pasterzem dla powierzonych mu ludzi i czynił to z wielkim oddaniem. Zlecano mu też inne obowiązki, min. był profesorem w seminarium, sędzią kościelnym, kaznodzieją królowej Izabeli II i kapelanem królewskim. Wszystkie prace wynikały z jego głębokiej modlitwy. Nie był aktywistą, społecznikiem czy filantropem, metody pracy „wyczytywał” z kart Pisma św.

 

Jako człowiek gruntownie wykształcony, ale też zauważający potrzeby osób marginalizowanych w 1878 roku założył zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia Najświętszej Maryi Panny od Miłości. Zgromadzenie rozwijało się bardzo dynamicznie. Ks. Jan wiele uwagi poświęcał rozwojowi życia duchowego sióstr, akcentując zwłaszcza miłość do Jezusa Odkupiciela i Maryi Matki Miłosierdzia. Niestety, w 1888 roku, przez niektóre z sióstr został bezpodstawnie oczerniony i oskarżony m. in. o działalność niezgodną z nauczaniem Kościoła. W czasie badania kościelnego, nie bronił się, milczał i zgodnie z poleceniami przełożonych odsunął się od wszystkich podejmowanych dotąd prac. W 1896 roku papież Leon XIII odkrył oszczerstwa, zrehabilitował go, ale ani ówczesny biskup Grenady, ani siostry z założonego przez niego zgromadzenia nie wyraziły zgody na przyjęcie go. 17 marca 1905 roku w Maladze umarł samotnie, ale w jedności i posłuszeństwie Kościołowi. (Dawany jest jako wzór wiernego posłuszeństwa Kościołowi.)

 

Po śmierci odkryto wartość jego duchowości i oczyszczono z zarzutów. Beatyfikowany był przez Jana Pawła II 9 listopada 2003 roku, który w homilii powiedział o nim: „Jan Nepomucen Zegrí y Moreno, wzorowy kapłan o głębokim nabożeństwie do Eucharystii, bardzo dobrze zrozumiał, że głoszenie Ewangelii powinno stać się dynamiczną rzeczywistością, zdolną przemienić życie apostoła. Postanowił, że jako proboszcz «będzie widzialną opatrznością dla wszystkich, którzy cierpią z powodu swego osierocenia, piją kielich goryczy i karmią się chlebem udręki».

 

Z tym nastawieniem kształtował własną duchowość odkupienia, zrodzoną w zażyłości z Chrystusem i wyrażającą się w miłości do najbardziej potrzebujących. Tytuł Najświętszej Maryi Panny od Miłości Matki Odkupiciela, był dla niego natchnieniem, gdy zakładał Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia, mające na celu uobecnianie Bożej miłości wszędzie tam, gdzie jest «choćby jeden cierpiący, którym trzeba się opiekować, choćby jeden nieszczęśliwy, którego trzeba pocieszyć, choćby jedno serce, które trzeba napełnić nadzieją».

7 marca wspominamy bł. Józefa Eulalio Valdés’a, wyznawcę, z Zakonu Bonifratrów.

Józef  urodził się 12 lutego 1820 roku w Hawanie na Kubie. Nie znał rodziców. Jako miesięczne niemowlę został oddany do sierocińca, umieszczono przy nim datę urodzenia i informację, że nie jest ochrzczony. W sierocińcu ochrzczono go 15 marca. Mimo surowych warunków zyskał tam dobre wychowanie. Był poważny i odpowiedzialny, a przy tym pogodny i serdeczny. Jako 15 – latek opiekował się chorymi w czasie epidemii cholery. W wieku kilkunastu lat wstąpił do Zakonu Bonifratrów. Mimo wielu trudności wytrwał w powołaniu i złożył śluby zakonne.

 

W 1835 roku skierowano go do miasta Puerto Príncipe (obecne Camagüey) i tam w szpitalu św. Jana Bożego oddał się bez reszty posłudze chorym. W wieku 25 lat został „naczelnym pielęgniarzem” szpitala, mimo, że był samoukiem. Później na tyle podniósł swoje kwalifikacje zawodowe, że posługiwał jako lekarz – chirurg. Posługę wobec chorych wykonywał z wielką miłością, mówiono o nim, że jedną ręką leczy, a drugą podnosi na duchu – troszczył się o integralną pomoc choremu, bez względu na rasę, przekonania religijne czy pozycję społeczną; wyjątkową opieką medyczną, materialną i duchową otaczał osoby z marginesu społecznego. Szczególnie troszczył się o niewolników. Zaopiekował się min. porzuconym, chorym psychicznie chłopcem, traktował go jak własne dziecko. Posiadał dar rady i rozwiązywania problemów rodzinnych. Dzięki wielkiej mądrości i roztropności potrafił wytrwać w powołaniu zakonnym mimo, trudności ze strony rządzących i mimo, że gdy zmarł ostatni jego współbrat, ostatnie 13 lat życia przeżył sam, bez wspólnoty zakonnej, a warunki społeczno-polityczne uniemożliwiały posłanie tam innych zakonnków.

 

Wielokrotnie musiał stawiać czoła władzom kolonialnym, cywilnym i wojskowym, usiłującym ograniczyć działalność Kościoła. Jego niezłomna postawa zyskała mu opinię apostoła miłosierdzia, ojca ubogich, a nawet kapłana ubogich. Nie był kapłanem, a gdy mu miejscowy Ks. Arcybiskup proponował przyjęcie święceń kapłańskich odmówił, gdyż wtedy by nie mógł posługiwać chorym. Zawsze był skromny, mądry, a przy tym otwarty na każdego. Z wielkim oddaniem posługiwał chorym przez 53 lata, do śmierci 7 marca 1889 roku. W jego pogrzebie uczestniczyli prawie wszyscy mieszkańcy miasta Camaguey – tak chcieli mu okazać wdzięczność i przekonanie o jego świętości. Na nagrobku umieścili napis: Ten pomnik sięgnąłby nieba, gdyby powstał z serc ludzi ubogich, którym pomagał O. Józef, przez 53 lata w szpitalu św. Jana Bożego.

 

Beatyfikowany był na Kubie 29 listopada 2008 roku. W homilii ks. Kard. Józef Saraiva Martins powiedział min.: „W obliczu narzucanej kultury materialistycznej, która odsuwa na bok słabych i bezradnych, uczmy się od błogosławionego Józefa cnoty, jaką jest umiejętność zaufania Bogu, umiejętność kochania bliźniego w sposób uniwersalny.”

 

Modlitwa

Przenajświętszy Boże, Twoja łaska znalazła w bł. Józefie Eulalio Valdes podatny grunt, żeby przekazywać Twoje miłosierdzie. Całe swoje życie poświęcił On służbie biednym i chorym. Bądź uwielbiony za Jego życie pełne cnót i poświęcenia. Przez wstawiennictwo Twojego Sługi, który czynił miłosierdzie okaż, mi Panie Twoje Miłosierdzie oraz umocnij mą wiarę, nadzieję i miłość. Proszę Cię, udziel mi łaski, której potrzebuję. Niech się tak stanie, za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny, Twojego wiernego sługi brata Olallo Valdesa, na większą chwałę Twoją, przez Chrystusa Pana naszego.

 

9 marca wspominamy św. Melitona z Sebasty, męczennika.

 

Meliton urodził się w Sebaście na początku IV wieku. Mroki historii pochłonęły szczegóły jego życia. Wiadomo tylko, że w Sebaście (obecnie miasto Sivas w środkowej Turcji) w Armenii była bardzo żywa wspólnota chrześcijańska. Meliton był Koptem, żołnierzem XII Legionu Rzymskiego, zwanego „Błyskawica”, którego żołnierze cenieni byli za odwagę i waleczność

 

Po Edykcie Mediolańskim z 313 roku cesarz Konstantyn Wielki pozwolił na rozwój chrześcijaństwa, a nawet przyczyniał się do jego rozkwitu. Na Wschodzie, gdzie rządy sprawował Licyniusz po kilku latach pokoju sytuacja się zmieniła, wznowił on okrutne prześladowania chrześcijan, wśród nich zginęło wielu żołnierzy, gdyż nie chcieli wyrzec się wiary i złożyć ofiary bożkom. Do naszych czasów zachowało się świadectwo ich okrutnego męczeństwa, spisane wkrótce po tym wydarzeniu: „Rozkaz aresztowania legionistów wydał cesarz Licyniusz, a dopilnowywał jego wykonania tamtejszy namiestnik Agrykolaus. Legioniści kilkakrotnie byli wtrącani do lochów więziennych, przebywali tam skuci kajdanami, bito ich kamieniami po twarzy. Pewnej zimowej bardzo mroźnej nocy rozebrano więzionych do naga i zaprowadzono na zamarznięty staw, aby zamarzli na śmierć. Obok znajdowała się ogrzewana łaźnia dla tych, którzy wyrzekną się wiary chrześcijańskiej.

 

Podczas tej kaźni męczennicy modlili się tymi słowami: „Panie, oto czterdziestu nas wstąpiło na pole walki, racz nie dopuścić, żeby mniej niż czterdziestu osiągnęło wieniec zwycięstwa. Oby nie zabrakło nikogo z tej liczby, zawierającej w sobie szczególne dostojeństwo” (...). W modlitwie wspomniano znaczenie liczby 40, szczególnie czterdziestodniowy post Pana Jezusa. Tę modlitwę odmawiali wszyscy skazani. Strażnicy posnęli, a tę modlitwę słyszał tylko odźwierny. On też w wizji widział aniołów zstępujących z nieba i niosących męczennikom 39 koron, bowiem jeden z nich załamał się, wyrzekł się wiary i pobiegł do ogrzewanej łaźni, aby tam ratować swoje życie. Odźwierny otrzymał łaskę wiary, obudził śpiących strażników, wyznał wiarę w Chrystusa, zdjął z siebie ubranie i przyłączył się do grona męczenników. Kaźń trwała dalej. Połamano kijami liktorskimi nogi legionistów, przyprawiając ich o śmierć. Został przy życiu tylko jeden młodzieniec imieniem Meliton. Ciała męczenników strażnicy załadowali na wozy, aby je zawieźć na stos i spalić. Matka Melitona przypatrywała się synowi. Strażnicy zostawili młodzieńca w nadziei, że załamie się i wyprze się wiary. Wtedy matka wzięła go na ręce i szła za wozami, mówiąc do chłopca: „Synu, pocierp jeszcze chwilę. Chrystus Pan stoi u drzwi i wesprze cię w walce”. W drodze Meliton skonał, a dzielna matka złożyła ciało syna na stosie obok ciał pozostałych męczenników. Ciała ich spalono i popioły wrzucono do rzeki. Jednakże za zrządzeniem boskim spłynęły one w jedno miejsce, a chrześcijanie je zebrali i godnie pochowali.”

 

Św. Meliton wraz ze swoimi Towarzyszami zginął prawdopodobnie w 320 roku.

6 marca wspominamy św. Juliana z Toledo, biskupa.

 

Julian przyszedł na świat w połowie VII wieku. Dokładna data nie jest znana. Bp Feliks, następca Juliana, napisał po jego śmierci życiorys, dowiadujemy się z niego min., że Julian urodził się w rodzinie chrześcijańskiej, pochodzenia żydowskiego. Ochrzczony był w katedrze Najświętszej Maryi Panny w Toledo. Uczył się w szkole przykatedralnej, jego mistrzem był biskup Eugeniusz, późniejszy święty. Ten wybitny teolog przekazywał mu nie tylko wiedzę, ale też wprowadzał go w duchowość benedyktyńską.

 

Julian początkowo chciał zostać mnichem benedyktyńskim, oddać się modlitwie i pracy naukowej w zaciszu klasztoru. Jednak gorliwość apostolska, pragnienie nawracania grzeszników i ludzi niewierzących przyczyniło się do tego, że został kapłanem diecezjalnym. Posiadał gruntowną i rozległą wiedzę teologiczną, biblijną, filozoficzną, historyczną – był niezwykle wykształconym kapłanem. Po śmierci biskupa Kwirycjusza ok. 680 roku objął biskupstwo w Toledo. Przyczynił się do uznania prymatu arcybiskupstwa w Toledo przez wszystkie diecezje w Hiszpanii. Związane z tym było prawo do koronacji królów, oraz prawo nominowania i konsekrowania wspólnie z królem biskupów hiszpańskich. Zwołał i przewodniczył czterem synodom w Toledo, poświęcone były sytuacji politycznej w Hiszpanii i kwestiom doktrynalnym. Przyczynił się do rozwoju liturgii w ówczesnej Hiszpanii (rytu mozarabskiego). Pozostawił po sobie wiele dzieł teologicznych, najważniejsze z nich to traktat o eschatologii oparty na źródłach biblijnych i patrystycznych i apologia przeciw Żydom. Powiększył zasoby biblioteki biskupiej.

 

Świadkowie przekazali, że był rozmodlonym pasterzem swojej diecezji, wrażliwym na ludzkie potrzeby, słynął z dobroczynności. Zmarł 6 marca 690 roku, pochowano go w kościele św. Leokadii w Toledo.

 

Modlitwa

Boże, Ty włączyłeś do grona świętych pasterzy świętego Juliana, odznaczającego się wiarą, która zwycięża świat, i gorącą miłością ku Tobie, spraw za jego wstawiennictwem, abyśmy trwając w wierze i miłości, zasłużyli na udział w jego chwale. Przez Chrystusa Pana naszego.

 

POLECAMY

  SP Pallotti w Lublinie     Przemiana.pl