Facebook

 

Migawki

Kontakt

            Urodził się w 1886 roku, w rodzinie wodzów indiańskiego plemienia Araukanów na terenie dzisiejszej Argentyny. Dziadek i ojciec walczyli zbrojnie o wolność Indian. Ojciec widząc bezskuteczność walk postanowił kształcić syna, by jako dyplomata bronił Indian. Krótko uczył się w Akademii Wojskowej w Buenos Aires, nie odpowiadał mu rygor szkoły. Ojciec, zaprzyjaźniony z salezjanami skierował go do ich szkoły. W zakonnej szkole aklimatyzował się powoli, cenił sobie nieograniczoną wolność, więc trudno mu było akceptować rytm życia wyznaczony dzwonkami, dyżurami, kolejkami. Był bardzo zdolny. Wielkim przeżyciem dla niego było przyjęcie Pierwszej Komunii św. we wrześniu 1898 roku.

            Miał 17 lat gdy przyjęto go jako kandydata do wspólnoty salezjańskiej. Spośród salezjanów imponował mu ks. Milanesio, chciał być kapłanem jak on. Pragnął ewangelizować Indian, bronić ich przed alkoholem i wyzyskującymi ich białymi ludźmi. Naukę i plany przerwała choroba. Na miesiąc wrócił do swojej wioski w Andach, ale nie nastąpiła poprawa zdrowia. W 1904 roku ks. Jan Cagliero, salezjanin, za zgodą ojca zabrał go do Włoch. W Turynie spotkał się z ks. Michałem Rua, w Rzymie przyjął go papież Pius X, który wzruszył się, widząc szlachetność Zefiryna, dla niego to też była wielka radość. Kontynuował naukę w szkołach salezjańskich. Szybko zyskał sympatię kolegów, znany był z dobroci i życzliwości. Realizując charyzmat salezjański szczególnie umiłował Eucharystię, widywano go na osobistej modlitwie z Panem Jezusem. Gdy 3 dni przed śmiercią odwiedził go jeden z salezjanów, powiedział mu, że wkrótce umrze, ale prosił, by odwiedzał kolegę, leżącego na łóżku obok, który bardzo kaszlał i ledwo spał w nocy, stan Zefiryna był o wiele gorszy, wcale nie mógł spać. Chory na gruźlicę zmarł w szpitalu Ojców Bonifratrów w Rzymie, 11 maja 1905 roku, miał niespełna 19 lat.

            Beatyfikowany był 11 listopada 2007 roku w Chimpay, jako pierwszy patagoński Indianin, przez salezjanina ks. kard. Tarcisio Bertone. W homilii mówił min.: „Bł. Zefirynie umacniaj nas, byśmy także i my mogli dziś iść drogą świętości, wierni nauce św. Jana Bosko. Ty osiągnąłeś szczyty ewangelicznej doskonałości dobrze wypełniając codzienne obowiązki. Tym samym przypominasz nam, że świętość nie jest czymś wyjątkowym, zarezerwowanym dla nielicznych wybrańców: świętość jest powszechnym powołaniem wszystkich ochrzczonych, <wysoką miarą> zwyczajnego życia chrześcijańskiego.

 

            Pomóż nam zrozumieć, że w końcu tylko jedno się liczy: bycie świętym, jak Pan jest święty.

            Bł. Zefirynie, prowadź nas swym uśmiechniętym spojrzeniem. Wskaż nam drogę do Nieba! Bądź z nami gdy spotkamy się z Twoim Przyjacielem Jezusem.”

 

Modlitwa

Boże nasz Ojcze, w bł. Zefirynie dałeś młodzieży świetlany przykład świętości rozwijającej się w ziemi patagońskiej, wysłuchaj nas przez jego wstawiennictwo, abyśmy każdego dnia z cierpliwością i miłością przyczyniali się do rozwoju Twojego Królestwa. Przez Chrystusa Pana naszego.

 

 

 

            Urodził się 25 kwietnia 1860 roku w uroczej miejscowości Gravedonie niedaleko miasta Como na północy Włoch. Był drugim z pięciorga dzieci. Jego ojciec był głównym inspektorem podatkowym w prowincji Como. Jego matka i ciotka były bardzo pobożne i  aktywnie uczestniczyły w życiu parafii. Ojciec często odprowadzał żonę do kościoła, ale nie uczestniczył w nabożeństwach, nie interesował go ani Pan Bóg, ani Kościół.

            Henryk od dzieciństwa, spontanicznie pomagał ubogim i opuszczonym. Od dziecka pragnął być kapłanem, czemu sprzeciwiał się ojciec. Przerwał studia matematyczne w Pawii z powodu antykościelnych nastrojów na uczelni. Dopiero po kilku latach ukończył studia. W międzyczasie zaciągnął się do służby wojskowej. Proponowano mu karierę wojskową. Zrezygnował. Służbę wojskową zakończył jako podporucznik rezerwy. 2 lata pracował jako księgowy w hurtowni jedwabiu u swojego szwagra. Jednak był coraz bardziej przekonany o tym, że to nie jest jego droga życiowa, odżyło w nim powołanie do kapłaństwa. Po długich i trudnych rozmowach z ojcem, w wieku 24 lat rozpoczął naukę w seminarium duchownym. Po 3 latach wstąpił do Zakonu OO. Kamilianów. Miał 29 lat gdy przyjął święcenia kapłańskie. Całe życie pokornie i bez rozgłosu pracował wśród chorych, służył im min. jako kapelan szpitalny, 34 lata jako administrator kliniki, mimo, że sam był chory. Dotkliwie cierpiał z powodu wielokrotnie nawracającej depresji, która pierwszy raz ujawniła się w czasie studiów w seminarium. Był też cenionym spowiednikiem i kierownikiem duchowym. Nazwano go „obrońcą delikatności”.

            23 kwietnia 1938 roku odprawił Mszę św. w domu chorego. Wracając do klasztoru przeziębił się, zachorował na zapalenie płuc. Zmarł 10 maja 1938 roku w wieku 78 lat.

            Jest patronem ludzi chorych na depresję.

            O skromnym i mało znanym zakonniku, w czasie beatyfikacji, 4 maja 1997 roku, ojciec św. Jan Paweł II powiedział: „Bł. Henryk Rebuschini przez całe swoje życie zdążał zdecydowanie ku owej «doskonałej miłości», (…). Idąc śladem Założyciela, św. Kamila de Lellis, dawał świadectwo miłosiernej miłości, okazując ją czynnie we wszystkich środowiskach, w których działał. Jego niezłomnym postanowieniem było «poświęcić własne życie, aby dawać Boga bliźniemu, dostrzegając w nim oblicze samego Chrystusa». Dlatego wszedł na trudną drogę ascetyczną i mistyczną, drogę głębokiego życia modlitwy, niezwykłego umiłowania Eucharystii oraz nieustannej służby chorym i cierpiącym. (…) Jego przykład jest dla wszystkich wierzących naglącym wezwaniem do troski o cierpiących i chorych na ciele i duszy.”

 

 

 

 

 

 

            Pochodził ze znakomitego rodu Turzynów. Przyszedł na świat w 1030 roku we wsi Szczepanów, niedaleko Krakowa. Wykształcenie otrzymał w szkołach benedyktyńskich w kraju i za granicą. Ok. 1060 roku przyjął święcenia kapłańskie, a 12 lat później został biskupem w Krakowie. Z polecenia króla Bolesława Śmiałego udał się do papieża Grzegorza VII do Rzymu, w celu uregulowania spraw administracyjnych Kościoła w Polsce.

Wiele faktów z jego życia pochłonęły mroki historii, ale wiadomo, że biskup Stanisław stanął w obronie ładu moralnego w Polsce i z tego powodu popadł w konflikt z królem Bolesławem Śmiałym. W czasie 20 letnich rządów, Bolesław Śmiały podejmował wiele wypraw wojennych, w których uczestniczyli rycerze, często wyprawy były przedłużane bez powodów. W tym czasie, często żony polskich rycerzy zdradzały ich, szerzyła się rozpusta, rozwiązłość i rozboje. Część rycerzy samowolnie wracała do rodzin. Król nie osiągnąwszy zwycięstwa pod Kijowem, wrócił rozsierdzony do kraju z postanowieniem rozprawienia się z niewiernymi żonami i rycerzami, którzy zdezerterowali. Król karał ich i mścił się surowo. Postępowaniu króla sprzeciwił się bp Stanisław, upomniał króla. Król zlekceważył to i dalej dawał upust swojemu gniewowi. Biskup rzucił klątwę na króla. Jednym ze skutków klątwy, było to, że wydalił go ze wspólnoty Kościoła i podwładni, rycerze, nie byli już zobowiązani do posłuszeństwa królowi. W odwecie król sam, osobiście targnął się na życie bpa Stanisława. Gdy Biskup odprawiał Mszę św. w kościele św. Michała na Skałce w Krakowie, sam król zadał mu kilka ciosów mieczem w tył głowy. Na wiadomość o tym strasznym morderstwie dokonanym przez króla, naród stanął przeciwko niemu i zmusił króla do opuszczenia kraju. Bp. Stanisław od początku otaczany był czcią i uważany za głównego patrona Polski.

            Papież Jan Paweł II nazwał go „patronem chrześcijańskiego ładu moralnego”.

            Kanonizowany był 8 września 1253 roku w Asyżu.

 

 

            Papież Pius XII z okazji 700 - lecia kanonizacji św. Stanisława pisał o nim: „Wiele przesławnych czynów opromienia swoim blaskiem dzieje Polski, a jednak w pamięci pokoleń na zawsze pozostanie imię świętego Stanisława, sławnego orędownika waszej Ojczyzny. Jest on chlubą i ozdobą Kościoła w Polsce, bo chwałą męczeństwa uświęcił początki chrześcijaństwa w waszym kraju. Potrzeba Wam było takiego pasterza, oddającego swoje życie za owce w obronie wiary i obyczajów chrześcijańskich, by jego krew użyźniła zasiane wśród Was ziarno Ewangelii.

            Ten biskup krakowski, którego powołała Boża Opatrzność, pozostawił nam doskonały przykład chrześcijańskiego męstwa. Święty Stanisław żył tylko dla Boga, całkowicie oddany ludziom i trosce o powierzoną sobie owczarnię, za przykładem Boskiego Pasterza, który był mu wzorem aż po ostatnie dni życia. Nie szczędził trudów, nie zrażał się żadnymi przeszkodami, byle tylko obyczaje społeczeństwa i jednostek oprzeć na zasadach Ewangelii. Nie cofnął się nawet i wtedy, gdy ściągnął na siebie gniew króla Bolesława, któremu wypominał jego zgubne postępowanie. Ten bezbożny tyran mógł się srożyć na biskupa, mógł się targnąć na jego życie, nie mógł jednak złamać jego ducha. Bo ów niezłomny Pasterz chętnie oddał w ofierze swoje życie, aby się nie sprzeniewierzyć nakazom swego obowiązku, a swoim wiernym pozostawił przykład niezachwianej stałości, którą uwieńczył palmą męczeństwa.

            Ta niegodziwa zbrodnia wstrząsnęła sumieniami wiernych, a oburzenie ludu było tak wielkie, że jak podaje tradycja, jej sprawca musiał opuścić królestwo i udać się na wygnanie.”[1]

 

[1] Z listu apostolskiego papieża Piusa XII, w: Liturgia godzin t. II, Kraków 1984, s. 1416-1417.

            Jest rodzonym bratem bł. ks. Kazimierza Grelewskiego, również Męczennika II wojny światowej.

            Stefan urodził się 3 lipca 1898 roku w Dwikozach koło Sandomierza. Ochrzczony był w kościele parafialnym w Górach Wysokich. Uczył się w Górach Wysokich, Sandomierzu i Janowie Lubelskim, szkołę średnią ukończył w Lubartowie. W wieku 18 lat rozpoczął naukę w Seminarium Duchownym w Sandomierzu. Święcenia kapłańskie otrzymał 12 października 1921 roku. Jako kleryk studiował na wydziale Prawa na Katolickim Uniwersytecie w Lublinie. Doktorat uzyskany w 1924 roku na uniwersytecie w Strasburgu, był zwieńczeniem studiów. Podczas pobytu w Strasburgu pracował duszpastersko w ośrodkach robotniczej emigracji polskiej we Francji. Po powrocie do kraju przez trzy lata był generalnym sekretarzem Związku Robotników Chrześcijańskich w Radomiu. W tym okresie swojej posługi kapłańskiej założył pismo „Hasło” - organ Ruchu Chrześcijańsko-Społecznego oraz organizował pracę Związków Robotników Chrześcijańskich w Ostrowcu Świętokrzyskim, Wierzbinku i Końskich. W 1928 roku ze względu na zły stan zdrowia poprosił o zwolnienie z pełnionych funkcji i przez 11 lat, do wybuchu II wojny światowej pracował jako katecheta w radomskich szkołach. W tym czasie publikował swoje artykuły i książki, a także tłumaczył książki z języka niemieckiego. Uważany był za najlepszego w Polsce znawcę protestantyzmu i sekt religijnych. Był aktywnym działaczem społecznym.

            W czasie wojny nadal katechizował, ale w konspiracji. Pracował też jako kapłan: odprawiał Msze św., głosił kazania, spowiadał nie tylko w parafiach, ale też w obozach dla polskich jeńców wojennych. Przynosił im żywność, odzież, leki. Aresztowany był 24 stycznia 1941 roku. Przebywał w więzieniu w Radomiu, Skarżysku Kamiennej, w Auschwitz i 4 maja 1941 roku przywieziono go do obozu koncentracyjnego w Dachau. Był wyniszczony torturami, głodem, nieludzkim traktowaniem. Zmarł w Dachau, (po 5 dniach) 9 maja 1941 roku przygotowany na śmierć przez swojego brata – współwięźnia ks. Kazimierza.

            Beatyfikowany był 13 czerwca 1999 roku w Warszawie w gronie 108 Męczenników II wojny światowej.

            Urodziła się 9 lutego 1656 roku w Viterbo we Włoszech, miał jeszcze troje rodzeństwa. Pochodziła z zamożnej rodziny, jej ojciec był lekarzem. W rodzinie otrzymała staranne wychowanie chrześcijańskie. W 7 roku życia rozpoznała swoje powołanie do życia zakonnego. Od dziecka wiele się modliła. W wieku 20 lat wstąpiła do Zakonu Sióstr Dominikanek w swoim mieście, była przekonana, że spełnia swoje długotrwałe pragnienie i że taka jest wola Boża wobec niej. Kilka miesięcy później zmarł jej ojciec i zmuszona była wrócić do rodzinnego domu, by zaopiekować się chorą matką. Po śmierci matki nie wróciła do klasztoru, ale zaczęła w swoim domu gromadzić matki ze swoimi dziećmi na modlitwę różańcową. Poznała wtedy problemy z jakimi się borykają. Postanowiła pomóc w chrześcijańskim wychowaniu dziewcząt z ubogich rodzin. Miała 29 lat, gdy wraz z dwoma towarzyszkami, za zgodą miejscowego biskupa, otworzyła pierwszą we Włoszech powszechną szkołę dla dziewcząt, aby zapewnić im pełne wychowanie chrześcijańskie i przygotować je do zadań w społeczeństwie. Były to początki instytutu, który z czasem przybrał nazwę Zgromadzenie Pobożnych Nauczycielek Róży Venerini. Przez wielu była niezrozumiana, jednak mimo oporów i przeszkód kontynuowała rozpoczęte dzieło, które przynosiło dobre owoce. Zakładała coraz więcej szkół i kształciła przyszłe nauczycielki. Po 28 latach istnienia szkół, założyła pierwszą taką szkołę w Rzymie. Papież Klemens XI osobiście zwizytował tą szkołę i podziękował jej za to, że przyczynia się do uświęcenia Rzymu. W ciągu swojego życia założyła ponad 40 szkół. Opiekowała się dziećmi, młodzieżą, chorymi i całymi rodzinami – zawsze chciała służyć Panu Jezusowi i troszczyć się o zbawienie ludzi. Była przekonana, że edukacja moralna i zawodowa kobiet przyczyni się do odnowy moralnej społeczeństwa.

            Zmarła 7 maja 1728 roku w Rzymie. Jej beatyfikacja odbyła się 4 maja 1952 roku.

 

 

 

POLECAMY

  SP Pallotti w Lublinie     Przemiana.pl