Facebook

 

Migawki

Kontakt

1 lipca wspominamy bł. ks. Jana Chrzana, męczennika.

 

Urodził się 25 kwietnia 1885 roku w Gostyczynie k. Ostrowa Wlkp. Jego ojciec Bartłomiej był kierownikiem miejscowej szkoły, i jednym z budowniczych tej szkoły, organistą i obsługiwał Urząd pocztowy w tej małej miejscowości, matka – Stanisława prowadziła gospodarstwo domowe. W tej rodzinie na świat przyszło 8 dzieci, Jan był trzecim dzieckiem. Od 6 roku życia uczył się w szkole prowadzonej przez swojego ojca. Naukę kontynuował w Gimnazjum w Ostrowie Wlkp. Była to szkoła szczycąca się wysokim poziomem nauczania i pielęgnowaniem tradycji polskich w okresie zaborów. W 1906 roku zdał egzamin maturalny. Już w czasie nauki w gimnazjum rozpoznawał w sobie powołanie do kapłaństwa. Po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do seminarium, studiował w Poznaniu i w Gnieźnie. Święcenia kapłańskie przyjął 30 stycznia 1910 roku. Jako młody kapłan posługiwał w kilku parafiach. W 1925 roku został proboszczem w Żerkowie, oprócz pracy duszpasterskiej był min. przewodniczącym Rady Nadzorczej Banku Ludowego. Zawsze był szanowany wśród kapłanów, zawsze ofiarnie pracował jako kapłan. Od początku wybuchu II wojny światowej ks. Jan znany z gorliwej działalności duszpasterskiej i społecznej był szykanowany, kilka razy pobity. Pozwolono mu odprawiać tylko jedną Mszę św. w niedziele pod nadzorem niemieckiej policji. Nie mógł odprawiać w dzień – odprawiał w nocy.

 

6 października 1941 roku był aresztowany – spodziewał się tego. Odprawiał ranną Mszę św. a Niemcy już czekali na niego, pozwolili mu tylko spożyć konsekrowane Hostie. Osadzono go najpierw obozie śledczo-karnym w Forcie VII w Poznaniu, a po 3 tygodniach przewieziono do obozu koncentracyjnego w Dachau. Otrzymał numer 28 097. Księża byli stłoczeni w jednym baraku. Ponieważ nie wyparli się polskości i godności kapłańskiej pozbawieni zostali możliwości dostawania paczek i przede wszystkim modlenia się w kaplicy, dostali tylko większy przydział pracy. Morderczej pracy której wymagano na deszczu, mrozie, palącym słońcu – niezależnie od pory roku, od ludzi nieustannie głodnych, (do pracy szli bez śniadania) bitych, maltretowanych, poniżanych, zastraszanych.

 

Początkowo buntował się na bestialskie traktowanie więźniów, jednak powoli dokonywała się w nim przemiana – w tych cierpieniach widział wolę Bożą. Krótko przed śmiercią, w liście do swojego brata napisał: „Cieszę się, gdy czytam twoje listy. Chciałoby się wam wszystkiego pozazdrościć, ale to nie zgadza się z naszą wiarą i my podporządkowujemy się dobrowolnie woli Boga”. Jeden ze współwięźniów zaświadczył o nim: „zmienił się bardzo, tak iż ufając całkowicie łasce Bożej, oddając się całkowicie Bogu, był w stanie znieść wszelkie cierpienia”. W czasie pracy na plantacjach skaleczył się w rękę, ponieważ rana nie była opatrzona i leczona – rozpoczął się stan zapalny. Amputowano mu palec, stan jego zdrowia poprawił się, ale na krótko. W tym czasie był przeziębiony, ponieważ nie mógł być leczony – rozpoczęło się zapalenie płuc. Współwięzień, kapłan niemiecki zdążył mu udzielić Wiatyku, czyli Komunii św. w godzinie śmierci. Wyniszczony niewolniczą pracą, chorobami odszedł do Pana Jezusa 1 lipca 1942 roku. Przed śmiercią podniósł się na posłaniu i wyraźnie powiedział: „Niech żyje Chrystus Król” i ostatkiem sił wyszeptał: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Ciało spalono w obozowym krematorium, nie miał uroczystego pogrzebu – tak jak napisał w testamencie.

 

Beatyfikowany był 13 czerwca 1999 roku przez papieża Jana Pawła II w Warszawie.

29 czerwca wspominamy bł. Rajmunda Lulla, wyznawcę.

 

Rajmund urodził się ok. 1232 roku, na Majorce, którą wraz z Jakubem I, królem Aragonii, zdobywał jego ojciec. Ojciec otrzymał w nagrodę wiele posiadłości ziemskich na wyspie. Rajmund wychowywał się na dworze królewskim, zaprawiony był w sztuce rycerskiej. Został przełożonym dworzan i wychowawcą synów królewskich. Prowadził życie towarzyskie, lubił otaczać się ludźmi z wysokich sfer, ujawnił się wtedy jego talent literacki. W wieku 25 lat ożeniono go z piękną Blanką Picany, w tym małżeństwie urodziło się dwoje dzieci, ale Rajmund nie zmienił swojego sposobu życia. Jako żonaty mężczyzna zakochał się w mężatce Ambrozji di Castello z Genui. Ta nie mogąc się pozbyć adoratora, gdy byli sami, odsłoniła część ubrania: zobaczył piersi zżerane przez trąd. Przeżył wstrząs. Gdy w nocy pisał wiersz miłosny do innej wybranki serca, po napisaniu kilku słów objawił mu się Ukrzyżowany Pan Jezus, widzenie powracało, gdy kontynuował pisanie. Te wydarzenia i wrażenie jakie wywarło na nim kazanie wysłuchane w święto św. Franciszka z Asyżu sprawiły, że powszechnie znany uwodziciel kobiet postanowił zmienić swoje życie. Postanowił:

- starać się o utworzenie szkół mających uczyć misjonarzy mających pracować wśród muzułmanów języków wschodnich,

- napisać dzieło dowodzące o prawdziwości nauki chrześcijańskiej,

- głosić naukę chrześcijańską wśród muzułmanów, chociażby za cenę własnego życia.

 

Trzy miesiące po nawróceniu opuścił dwór królewski, sprzedał majątek, zostawił tylko część zapewniającą utrzymanie rodzinie. Odbył pielgrzymkę min. do Santiago de Compostella, a potem przez 9 lat prowadził życie pustelnicze, samotnie studiował teologię, uczył się języka, medycyny i kultury arabskiej. Papieży i królów przekonywał do tego, by misjonarze, posyłani w celu nawracania muzułmanów znali język arabski. Dzięki jego staraniom języki wschodnie były wykładane na uniwersytetach w Paryżu, Bolonii, Rzymie, Salamance, Oksfordzie. Wielokrotnie, nie zważając na niebezpieczeństwa podróżował do Afryki Północnej, na Sycylię i Cypr, tam dyskutował z muzułmanami i głosił im naukę chrześcijańską. Był prekursorem dialogu z islamem, wykorzystywał argumenty rozumowe. Wykazywał konieczność współistnienia rozumu i wiary w procesie nawrócenia. Pisał: „Musisz rozumieć to, co kochasz i kochać to, co rozumiesz.” W wieku około 60 lat został tercjarzem franciszkańskim. Proponował, by w Rzymie, pod kierownictwem jednego z kardynałów powstała centrala misyjna. (Kongregacja Rozkrzewiania Wiary powstała w Rzymie w 1622 roku, ponad 300 lat po jego śmierci). Pod koniec życia pisał: „Byłem człowiekiem żonatym, ojcem rodziny, majętnym, lubieżnym i światowym. Wyrzekłem się tego wszystkiego z własnej woli, ażeby móc czcić Boga służąc dobru wspólnemu i sławić naszą świętą wiarę. Pojmany, więziony i biczowany za wiarę, pracowałem przez pięć lat nad rozbudzeniem przywódców Kościoła i chrześcijańskich książąt w interesie dobra wspólnego. Jestem już stary i schorowany, ale przyświeca mi ten sam cel, któremu pozostanę wierny aż do śmierci, jeśli taka będzie wola Boża.” Zmarł ok. 1315 roku.

 

Był człowiekiem świeckim, nie przyjął święceń kapłańskich, był tercjarzem franciszkańskim, medykiem, prawnikiem, filozofem, poetą, niezwykle płodnym pisarzem, wybitnym logikiem, matematykiem, twórcą kombinatoryki, głębokim teologiem i mistykiem – jednym z najbardziej wykształconych ludzi Średniowiecza. Jednak najważniejszą jego zasługą jest to, że owocność działalności misyjnej uzależniał od stopnia dojrzałości duchowej misjonarza. Uważał, że największą przeszkodą działalności misyjnej jest rozbicie chrześcijaństwa. 

 

27 czerwca wspominamy Małgorzatę Bays, dziewicę.

 

Urodziła się 8 września 1815 roku w La Pierraz, w szwajcarskim kantonie Fryburg jako drugie z siedmiorga dzieci w skromnej, wiejskiej rodzinie. Od dzieciństwa pomagała rodzicom w domu i w polu. Była dzieckiem radosnym, a równocześnie bardzo pociągała ją modlitwa. Ukończyła 3 klasy szkoły podstawowej i kurs krawiecki. Od 15 roku życia pracowała jako krawcowa. Szyła lub łatała ubrania najbliższych, mieszkańców wioski, a ubogim dzieciom robiła to za darmo. Posiadała dar bardzo dobrego kontaktu szczególnie z dziećmi, wykorzystując go – katechizowała je czasem spontanicznie przy zabawie, na ulicy, czasem w swoim domu. Każdemu dziecku chciała uświadomić, że posiada godność dziecka Bożego. Kierowała się w życiu zasadą: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mieście uczynili.” (Mt 24, 40)

 

Do dorosłych także podchodziła z wielką miłością i troską. Jeden z braci miał złośliwą żonę, 15 lat dokuczała Małgorzacie z tego powodu, że się dużo modliła, gdy zachorowała, Małgorzata troskliwie się nią opiekowała, a ta na łożu śmierci odwołała wszystkie oszczerstwa i pojednała się z Małgorzatą. Inny z braci trafił do więzienia; jedna z sióstr wróciła do domu po rozpadzie małżeństwa; starszy brat miał nieślubne dziecko, nigdy ich nie osądzała. Cierpiała z powodu grzechów bliskich, ale przede wszystkim gorliwie modliła się za nich. Wszystkie nieprzyjemności znosiła z wielką cierpliwością. Modlitwa o nawrócenie grzeszników była dla niej szczególnie ważna. Modliła się w intencjach całego Kościoła.

 

Gdy miała 38 lat zdiagnozowano u niej nowotwór jelit, leczenie nie przyniosło żadnego skutku. Po roku, 8 grudnia 1854 roku, w dniu, w którym bł. Pius IX ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu Matki Bożej, została uzdrowiona i otrzymała stygmaty. Przez prawie 25 lat w każdy piątek i cały Wielki Tydzień doświadczała fizycznych i duchowych cierpień Męki Pańskiej. W wieku 45 lat wstąpiła do III zakonu franciszkańskiego. Zmarła 27 czerwca 1879  roku w wieku niespełna 64 lat. Znajomi mówili: „Umarła nasza święta”.

 

Beatyfikował ją św. Jan Paweł II, 29 października 1995 w Rzymie. W dniu beatyfikacji powiedział o niej: „była zwykłą osobą świecką, jej życie było ukryte z Chrystusem w Bogu (por. Kol 3, 3). Z tą prostą kobietą, prowadzącą zwyczajne życie, mógłby się utożsamić każdy z nas. Nie dokonała niczego niezwykłego, ale mimo to jej życie było długą, milczącą pielgrzymką, szlakiem świętości. Jej pożywieniem i mocą był Chrystus, spotykany w Eucharystii — «najważniejszej chwili dnia». Poprzez rozważanie tajemnic Zbawiciela, zwłaszcza tajemnicy Jego Męki, doszła do przemieniającego zjednoczenia z Bogiem. Niektórzy z jej współczesnych uważali, że długie chwile, które poświęcała modlitwie, były czasem straconym. Ale im intensywniej się modliła, tym bardziej zbliżała się do Boga i tym ofiarniej służyła braciom. Tylko ten bowiem, kto się modli, naprawdę zna Boga, a wsłuchując się w Boże Serce, jest także bliski sercu świata. Odkrywamy tutaj, jak ważne miejsce zajmuje modlitwa w życiu człowieka świeckiego. Modlitwa nie oddala od świata. Przeciwnie — rozszerza wewnętrzne jestestwo człowieka, usposabia go do przebaczenia i do braterskiego życia.

 

Misja, którą pełniła Małgorzata Bays, to misja powierzona wszystkim chrześcijanom. Prowadząc katechezę, Małgorzata starała się przekazywać dzieciom swojej wsi orędzie Ewangelii, wyrażając je słowami zrozumiałymi dla młodych. Służyła bezinteresownie ubogim i chorym. Choć nie opuszczała swego kraju, miała serce otwarte na rzeczywistość Kościoła powszechnego i świata. Kierując się misyjną świadomością, która ją cechowała, założyła w swojej parafii dzieło Krzewienia Wiary i Świętego Dzieciństwa. W Małgorzacie Bays możemy odkryć to, co uczynił Bóg, aby doprowadzić ją do świętości: idąc przez życie, trwała ona pokornie przy Bogu, wykonując wszystkie czynności życia codziennego z miłości.

 

Małgorzata Bays zachęca nas, abyśmy uczynili z naszego życia drogę miłości. Przypomina nam także, jaka jest nasza misja w świecie: w porę i nie w porę głosić Ewangelię, przede wszystkim młodym. Wzywa nas, byśmy pomagali im odkrywać wielkość sakramentów Kościoła. Jakże bowiem dzisiejsi młodzi ludzie będą mogli rozpoznać Chrystusa na swojej drodze, jeżeli nie zostaną wprowadzeni w chrześcijańskie tajemnice? Jakże będą mogli zbliżyć się do stołu eucharystycznego i do sakramentu pokuty, jeżeli nikt nie pozwolił im odkryć ich bogactwa, jak to umiała czynić Małgorzata Bays?”

 

Kanonizowana była 13 października 2019 roku.

30 czerwca wspominamy św. Ottona z Bambergu. Otto urodził się ok. 1063 r. Z Niemiec przybył do Gniezna jako kilkunastoletni kleryk, towarzysząc opatowi Henrykowi z Würzburga. W Gnieźnie Otto prowadził szkołę katedralną, w 1088 brał udział w pertraktacjach dotyczących małżeństwa księcia Władysława I Hermana z czeską księżniczką Judytą. Po ich ślubie Otto został dworskim kapelanem księżnej. Po powrocie do Niemiec był kapelanem i nadwornym kanclerzem cesarza Henryka IV. Skutecznie pełnił misje dyplomatyczne między cesarzem niemieckim a papieżem.  W 1102 r. został wyświęcony na biskupa Bambergu. Jako biskup zakładał nowe klasztory, dlatego nazywano go „ojcem klasztorów”.

 

W 1123 r. rozpoczął misję ewangelizacyjną na Pomorzu pustelnik Bernard z Hiszpanii. Przybył do Wolina jako ubogi kaznodzieja. Został uznany za szaleńca i zlekceważony. Miejscowa ludność pogańska potraktowała go jednak łagodnie: wsadzono do łodzi i zepchnięto na morze, by głosił kazania „rybom morskim i ptakom niebieskim”. Z tej misyjnej porażki wyciągnął wnioski Biskup Otto z Bambergu. Królom Polski zależało na chrystianizacji Pomorza, które wciąż było pogańskie. Bolesław Krzywousty nie mogąc znaleźć misjonarza pośród polskiego duchowieństwa zwrócił się z prośbą do biskupa Ottona bamberskiego o podjęcie misji na Pomorzu.

 

Rok później, w latach 1124-1125 z inicjatywy Bolesława III Krzywoustego biskup Otto wyruszył na misję chrystianizacyjną Pomorza Zachodniego w asyście 20 duchownych niemieckich i polskiego oddziału zbrojnego. Jego pierwsza wyprawa misyjna trwała kilka miesięcy. Odwiedził najważniejsze pomorskie miasta. Występował z całą okazałością, otoczony świtą, z drogocennymi rekwizytami, w zdobionych bogato szatach liturgicznych, nauczał na centralnych placach. Groźbą i perswazją przekonywał miejscowych przywódców i prosty lud do odstąpienia od pogaństwa i przyjęcia chrześcijaństwa. Chrzcił ludność, burzył świątynie i niszczył przedmioty kultu pogańskiego, rozpoczynał budowę pierwszych kościołów. W jednych miastach jego nauka była przyjmowana, w innych spotykał opór. Tak było w Szczecinie. Mieszkańcy Szczecina byli przywiązani do kultu swego bóstwa Trzygłowa. Biskup Otto przez dwa miesiące głosił kazania. Ludność przybywająca na targ chętnie go słuchała, ale nie chciała przyjąć chrztu. Czasem dochodziło do tumultów, zamieszek. Ostatecznie po burzliwych i długich debatach zgodzili się przyjąć chrześcijaństwo. Świątynie i podobizny Trzygłowa zostały zniszczone. W jednym tylko biskup misjonarz okazał wyrozumiałość: pozwolił zostawić rozłożysty dąb, gdyż ludzie obiecali, że nie będą oddawać mu czci jak dotąd, ale chcą korzystać z jego cienia. Szczecinianie szybko powrócili do pogaństwa. W 1128 r. biskup Otto z Bambergu wrócił do Szczecina. W niedzielę wkroczył ze swoim okazałym orszakiem na centralny plac, stanął na stopniach, z których przemawiali wodzowie do zebranych na wiecu i wygłosił kazanie. Przemawiając, nie dał się usunąć ani uciszyć pogańskiemu kapłanowi. Ponieważ Otto zwyciężył w tym starciu, więc ludzie znowu postanowili uwierzyć w Chrystusa.

Owoce misji pomorskich były bardzo wielkie, gdyż odbyły się pokojowo, bez rozlewu krwi.  Na schrystianizowanych terenach zaczęła funkcjonować sieć parafialna, Otto założył 11 kościołów. Po zakończeniu misji powrócił do Bambergu.

Zmarł w 1139 roku w Babergu, po 50 latach został kanonizowany przez papieża Klemensa III. Jest patronem archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej.

 

 

28 czerwca wspominamy bł. Marię Pia Mastena, dziewicę.

 

Urodziła się 7 grudnia 1881 roku w Bovolone koło Werony w północno-wschodnich Włoszech. Pochodziła z bardzo pobożnej rodziny. Jeden z jej czterech braci, Tarsycjusz, został kapucynem. Gdy miała 10 lat przyjęła Pierwszą Komunię św. Jej dziecięcą pobożność cechowało umiłowanie Eucharystii i Oblicza Pana Jezusa. Od dziecka angażowała się w życie parafialne, objawił się wtedy jej wielki talent pedagogiczny – spontanicznie katechizowała małe dzieci. W 14 roku życia poprosiła o przyjęcie do klasztoru, jednak ze względu na młody wiek, musiała czekać jeszcze 6 lat na przyjęcie do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia w Weronie.

 

Po formacji zakonnej – 24 października 1903 roku złożyła pierwsze śluby zakonne i otrzymała imię Pia od Dzieciątka Jezus, przez wiele lat uczyła w szkołach. Uczyła z pasją, szczególną troską otaczała dzieci chore i niepełnosprawne. Po 24 latach życia zakonnego, które bardzo sobie ceniła, za zgodną przełożonych i Stolicy Apostolskiej, wstąpiła do Zakonu Sióstr Cysterek. Jednak szybko odkryła, że to nie jest jej miejsce w życiu. Po 7 miesiącach opuściła Zakon i za radą miejscowego biskupa wróciła do nauczania. Po pokonaniu wielu trudności założyła nowe zgromadzenie zakonne: Zgromadzenie Sióstr Świętego Oblicza Pana Jezusa. Jego celem jest szerzenie kultu Świętego Oblicza oraz posługa ubogim, chorym i cierpiącym. Wychowywała siostry do tego, by w każdym człowieku, zwłaszcza oszpeconym przez grzech widziały Oblicze Pana Jezusa i pomagały każdemu by uwierzył w swoją godność dziecka Bożego i ją szanował, chciała by „przywracać obraz Jezusa we wszystkich duszach”.

 

Bł. Maria Pia zmarła w Rzymie 28 czerwca 1951 roku. Beatyfikowana była 13 listopada 2005 roku. Przybyłym na uroczystości beatyfikacyjne papież Benedykt XVI życzył: „Niech ta nowa Błogosławiona wyjedna wszystkim, którzy oddają Jej cześć z miłością i oddaniem, dar nieustannej tęsknoty za świętością.”

POLECAMY

  SP Pallotti w Lublinie     Przemiana.pl